Polska kapituluje przed USA i „Izraelem”
Ujmę to tak: kulturalniej da się skomentować poziom polskiej piłki nożnej - niż polskiego parlamentaryzmu... W tej sytuacji kolejnym premierem powinien zostać Cionek. W końcu to chyba wszystko jedno kto strzela Polsce samobóje? Z drugiej jednak strony, chociaż wiem, że to nieładnie, ale...: Czy wszyscy ci od "jakie to PiS jest, to jest - ale jednak...!"- chcieliby może teraz coś powiedzieć?
Klęska pod Port Arthur
Jednego dnia III RP skapitulowała przed połączonymi siłami „Izraela” i USA w sprawie ustawy o IPN – oraz zadeklarowała kolejny haracz na rzecz amerykańskiego kapitału, w postaci docelowego uzależnienia Polski od dostaw absurdalnie kosztownego gazu dostarczanego przez Port Arthur LNG oraz Venture Global LNG. Dla polskiej gospodarki i finansów to prawdziwa klęska pod Port Arthur.
Sam przebieg obrad był bardziej żenujący od meczów polskiej reprezentacji i poniżej nawet poziomu, do którego partie parlamentarne zdążyły nas już w III RP przyzwyczaić. Poseł Winnicki niczym kapitan Kloss– postanowił zachować się przyzwoicie, próbując okupować mównicę, kukizowcy próbowali zablokować dyskusję (?) za pomocą suszy w rolnictwie, tak zwana „opozycja” darła się, że chce zadawać pytania – choć przecież dowiodła, że kapitulację przed USA i „Izraelem” popiera równie szczerze i zajadle, a niezrażone PiS procedowało niczym Izrael w Strefie Gazy. I tylko TVN24 zapłakało, że wyszło jakoś tak nieładnie i dziennikarze z Izraela i USA będą niezadowoleni...
Czemu jednak PiS swoim zwyczajem nie odstawiło tego cyrku późno w nocy i bez kamer? Bo nawet przez chwilę przecież partia ta nie dbała i nie dba o swój (i Polski) wizerunek w oczach własnych nawet wyborców. Ważne jest tylko okazanie determinacji i oddania w służbie USA i "Izraela". I stąd zapewne ta żenująca demonstracja...
Zdrajca nie może zdradzić
Ulegającym łatwym, a powierzchownym skojarzeniom z czasami poprzedniego uzależnienia Polski od sił zewnętrznych warto jednak w tym momencie zwrócić uwagę na pozornie drobną, ale znaczącą różnicę. Polega ona na tym, że Partyjnym było przynajmniej wstyd. Tłumacząc się przed narodem (a raczej sami przed sobą) machali nerwowo rękami na, wschód wołając "Dajcie spokój, wiecie na jakim świecie żyjemy...!", na obecność w Polsce wojsk sowieckich był zapis cenzorski itd. A tym nawet nie jest głupio.
I to totalne ignorowanie nie tylko interesów polskich, ale nawet oczywistych poglądów własnego elektoratu należy zauważyć i uznać za immanentną cechę PiS. Zanim więc gdzieś znowu przeczytam, że np. "PiS zdradziło Kresowian" – odpowiadam: NIE. PiS nie mogło zdradzić tych, których nigdy nie reprezentowało ani nie popierało. To tylko część kresowiaków (jak i wielu innych patriotów) sama się oszukała pokładając nadzieje w partii pro-banderowskiej, partii obcych interesów w Polsce, partii z gruntu NIEPOLSKIEJ.
Obecnie PiS przeprowadza skądinąd (chyba zresztą niechcący - bo niesłusznie wszystkie niezgrabności tej partii uchodzą za elementy jakiegoś diabolicznego planu) ciekawy eksperyment wyborczy, szukając odpowiedzi na pytanie: Czy sam elektorat 500+ jest w stanie zastąpić dotychczasowych patriotyczno-naiwnych wyborców Kaczyńskiego?
Tak, wiemy. To wszystko prezydent. I trochę premier... Prezes o niczym nie wiedział!
Tylko, że odnosząc się do roli pałacu prezydenckiego choćby w tej tak upokarzającej dla Polski sprawie - nie ma też sensu z jednych złudzeń odnośnie prezydenta popadać w kolejne, niby to przeciwne. Przecież taki pan Duda to był, jest i będzie nikt. Nigdy nie zdecydowałby się na żadną samodzielną akcję polityczną bez wyraźnego polecenia Prezesa. W dodatku popartego wyraźnym zapewnieniem "ty będziesz tym złym, wyciągając nas z kłopotów, w które się wpieprzamy nie umiejąc uchwalać prawa, a ja potem i tak każę cię poprzeć". Co oczywiście nie oznacza, że Dudy też Prezes nie oszuka.
Gwałt na Polsce
W tym wszystkim najgorsze (?) wydaje się jednak, że zagraniczni panowie nawet nie pozwolili PiS-owcom choćby próbować wyjść z tego z twarzą - oczywiście w rozumieniu PiS-owskim, czyli coś oszukać, coś zakręcić, zachachmęcić i powiedzieć w telewizji, że od początku o to chodziło. Nie, to od początku miało być pełne pogardy publiczne upokorzenie. Że dla PiS-u - to w porządku, sami chcieli i tak widać lubią. Ale czemu przy okazji także dla Polski?
Skoro już jednak po tym upodleniu Polski droga do Waszyngtonu i Tel Awiwu znowu stanęła dla Kaczyńskiego otworem - to pozostaje mieć nadzieję, że jego ewentualna wizyta w USA będzie miała podobne znaczenie, oprawę oraz finał jak pobyt Bierutaw ZSSR w marcu 1956 r... Bo to dopiero będzie może ta dobra zmiana dla Polski.