Skoro straszą nas drugą Rzezią Wołyńską – powtórzymy Sahryń!
Kropla drąży skałę, a głos milionów w końcu może zmusić rządzących do powiedzenia kilku słów prawdy. 75-lecie Rzezi Wołyńskiej wydarło z końcu z ust przedstawicieli władz polskich jednoznaczne potępienie ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich szowinistów na Kresach II Rzeczypospolitej. I niech to będzie lekcja dla dzisiejszego, neo-banderowskiego Kijowa: możecie sobie mieć najlepsze stosunki z politykami z Warszawy, ale naród polski nigdy wam nie zaufa, nigdy wam nie uwierzy, nigdy was nie poprze i będzie dalej w tym kierunku naciskał polskie władze. W końcu was dopadniemy!
Ukraińcy, nie wstydzicie się słuchać Poroszenki?
Oczywiście, w te tragiczne dni Poroszenko wybrał typową dla siebie drogę prowokacji, przyjeżdżając do Sahrynia i próbując zrównoważyć 200 tysięcy okrutnie pomordowanych przez UPA Polaków niespełna 200 poległymi w walce upowcami, pro-niemieckimi policjantami kolaboracyjnymi i ich wspólnikami. To nie tylko fałsz i absurd, ale i gest obraźliwy, nie tylko wobec Polski, ale i wobec Ukrainy. Bo mam pytanie do moich dawnych kolegów, ukraińskich patriotów: jak wy możecie znieść, że ten tłusty oligarcha, upasiony na okradaniu ukraińskiego narodu, wysługujący się obcym okupantom i prowadzący Ukrainę do zguby – nagle udaje ukraińskiego narodowca? Nie wstyd wam? Czy naród Światosława I, Chmielnickiego, Skoropadskiego, Machno, Szczorsa, Nosula- może spokojnie patrzeć na tego obrzydliwego złodzieja, wycierającego sobie gębę Ukraińcami? Hańba wam, że się na to godzicie!
Bandera nienawidził także Ukrainy
Nikt nie odmawia Ukraińcom prawa do wyboru własnej pamięci historycznej – ale musi ona być prawdziwa. Kat musi być nazwany katem, zdrajca zdrajcą, a zbrodnia zbrodnią. Banderyzm był nie tylko zbrodniczą ideologią nazistowską i praktyką, która okrucieństwem przerażała nawet oprawców z niemieckich obozów zagłady. Bandera był także opętany nienawiścią do własnego narodu, chciał zabijać, niszczyć i likwidować najmniejszy nawet przejaw samodzielnego myślenia, zamiast patriotyzmu – chciał własnego ubóstwienia, a gdy nie mógł w swej chorej ambicji panować nad Ukrainą – wolał widzieć ją unicestwioną, we krwi i zgliszczach. Żaden wróg zewnętrzny nie miał na rękach tyle krwi ukraińskiej – co ten arcyzbrodniarz i jego wspólnicy, najpierw wspierający Hitleraw jego dziele wymordowania wszystkich Słowian, a potem marzący o ściągnięciu na ziemie ukraińskie atomowej zagłady z Ameryki. Dlatego tak łatwo do dziedzictwa psychopaty Bandery tak łatwo odwołać się oszustowi Poroszence. Ukraino, obudź się, idź własną, narodową drogą – a polscy patrioci chętnie podadzą wam pomocne ręce, by pozbyć się oligarchów i nazistów i porozumieć się na gruncie zrozumienia naszych narodowych interesów!
Taka jest bowiem też współczesna lekcja z Wołynia, Sahrynia i innych rocznic. Kiedy między narodami polskim i ukraińskim mieszają obcy, agenci Zachodu – Niemiec, Ameryki, Brytanii, wtedy kończy się to rozlewem krwi. Kiedy Ukraińcy dają posłuch obcej agenturze i dają wciągnąć się w spiralę zbrodni – sami w końcu na tym przegrywają, zbrodniarze zza biurek i tak uciekną i unikną kary, a dobre imię narodu ukraińskiego po raz kolejny zostanie zbrukane.
Polacy uczą się na historii. A Ukraińcy?
Musicie też, zagubieni ukraińscy bracia, pamiętać o jeszcze jednej rzeczy. My też uczymy się na historii. Korzystamy z jej doświadczeń. Kijów straszy Polskę 1,5 milionem pracowników ukraińskich w Polsce. Zapomina jednak, że są oni sami wśród 36 milionów Polaków. Zagroźcie tylko naszym rodakom na Żytomierszczyźnie i Winnicczyźnie. Zniszczcie jeden polski pomnik, obraźcie pamięć naszych bliskich pomordowanych przez waszych dziadków – a zobaczycie co to jest polski odwet.
Myślicie, że Ukraińcy w Polsce to wasza V kolumna? Nie, to są zakładnicy.
10. marca 1943 r. oddziały Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich, w tym dowodzony przez mojego ciotecznego-dziadka, majora Stanisława Basaja „Rysia”I Batalion Hrubieszowski BCh zaatakowały bazy UPA i pro-hitlerowskiej kolaboracyjnej Ukraińskiej Policji Pomocniczej w Sahryniu i sześciu innych zamienionych w obozy warowne miejscowościach na Ziemi Zamojskiej. Nie była to zemsta, nie był to pogrom. Było to uderzenie uprzedzające banderowską napaść na Polaków, udaremnienie powtórki z Wołynia. Część banderowców tchórzliwie uciekła (w końcu oni umieją mordować tylko bezbronnych, dzieci i kobiety), reszta została zlikwidowana. Drugiego Wołynia już nie było. Dziś, po całopaleniu niewinnych w Odessie, po morderstwach dokonanych przez „bataliony ochotnicze” w Donbasie wiemy, że banderyzm powrócił, że znowu przynosi za sobą śmiertelne zagrożenie. Ale tym razem będziemy przygotowani. I jeśli trzeba – uderzymy pierwsi!
Rosyjskojęzyczna wersja tego artykułu ukazała się na portalu https://novorosinform.org/