Trump to szansa

18.12.2024

Jak ocenić Trumpa? Obecnie wielu patriotycznych ekspertów jest nieco oszołomionych (a eksperci z definicji nie mogą być niepatriotami w kraju walczącym; mogą być jedynie zagranicznymi agentami). Naprawdę podoba nam się wiele z tego, co robią Trump i jego zespół. Jednakowoż jest wiele rzeczy, które nas niepokoją. Eksperci zaś rzucili się ze skrajności w skrajność: albo Trump nas uratuje i wycofa pomoc nazistom z Kijowa, albo jest naszym wrogiem, gorszym od Bidena i będzie przeciwko nam postępować jeszcze surowiej.

Istnieje rozwiązanie. Przyjmijmy jako roboczą hipotezę, że Trump będzie różnił się od Bidena (a także Clintona, Busha Jr. i Obamy) nie o 180 stopni, ale o 90. Radykalnie coś on zmieni. Na przykład zakończy moment liberalny (co samo w sobie jest wspaniałe, ponieważ jest to cios w plecy wymierzony globalistom). Jednakowoż, wręcz przeciwnie, będzie na coś nalegał: przede wszystkim na przywództwo gospodarcze i polityczne Stanów Zjednoczonych. W mojej rozmowie z Tuckerem Carlsonem powiedział, że Trump zdecydowanie nie jest gotowy na świat wielobiegunowy. Po prostu zupełnie inaczej postrzega model amerykańskiego przywództwa, niż globaliści. To bardzo ważna kwestia, biorąc pod uwagę bliskość Tuckera Carlsona z Trumpem. O czymś podobnym rozmawialiśmy już wcześniej z byłym doradcą Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Stevem Bannonem: kategorycznie sprzeciwiał się wielobiegunowej geopolityce, naszej przyjaźni z Chinami i Iranem, ale jednocześnie podzielał naszą orientację na konserwatyzm, tradycyjne wartości i chrześcijaństwo. Bannon to amerykański prawicowiec i tradycjonalista (zna Evolę i Weavera). Niedawno wyszedł z więzienia, gdzie był nielegalnie przetrzymywany przez liberałów. Teraz nadszedł jego czas – jest przyjacielem Kasha Patela i bardzo wpływową postacią w kręgach Trumpistów.

Ponadto: Trump wyraźnie jest za Izraelem i prawicowym syjonizmem. Jesteśmy temu przeciwni. I to trzeba wziąć pod uwagę.

Trump nie jest tak nieprzewidywalny i spontaniczny, jak się wydaje. W polityce zagranicznej jest dość konsekwentnym realistą. Jego niechęć do lewicowego liberalizmu i globalizmu ma charakter systemowy i nieodwracalny. Tak bardzo wycierpiał z rąk liberałów, że biorąc pod uwagę jego bojowy temperament, z pewnością będzie z nimi walczył na dużą skalę.

Jednakowoż jednocześnie jest zwolennikiem amerykańskiej hegemonii. Nie tyle demokratycznego interwencjonizmu opartego na lewicowo-liberalnej obsesji, jak Soros, co raczej opartego na lśniącym mieście na wzgórzu, w które Trump chce ponownie zamienić USA. Dziś jest to raczej składowisko narkotyków z szybko degenerującą się populacją. I to właśnie Trump chce zmienić w pierwszej kolejności.

A wielobiegunowość czy odrodzenie naszej cywilizacyjnej suwerenności z pewnością nie są uwzględnione w jego planach.

Trump jest więc szansą. Pod jego rządami (jeśli nie dojdzie do wojny nuklearnej) kurs USA ostro się zmieni. Jednakże tylko o połowę. A to już dużo. I zarazem oczywiście to zdecydowanie za mało.

Uważam, że powinniśmy podejść do Trumpa wybiórczo. Nadszedł czas, aby wykończyć liberałów po obu stronach, przede wszystkim europejskich elit liberalnych – Trump jest ich śmiertelnym wrogiem. A my jesteśmy dalecy od przyjaciół w stosunku do tychże elit. To wyjątkowa szansa. Przy czym nie powinniśmy liczyć na to, że Trump przyniesie nam głowę Zełenskiego na tacy. To się nie stanie. To jest nasza wojna i sami musimy ją zwyciężyć.

Co więcej, Trump będzie próbował na swój sposób kupić naszą elitę. Nie można na to pozwolić. Lepiej wcześniej całkowicie ją zniszczyć własnymi rękami. I utworzyć nową. Jak Zoga i bohaterowie SWO. Rosyjscy konserwatyści i tradycjonaliści będą w stanie rozprawić się z Trumpem. Niezachwianie broniąc naszego Imperium, ale w solidarności z konserwatywnym programem Trumpizmu. Nie daj Boże, aby było odwrotnie: istnieją rosyjscy zachodni liberałowie, tak skorumpowani i cyniczni, że są gotowi zrobić wszystko, aby pozbyć się sankcji.

Tłum.: KK