Modlitwa w meczecie Umajjadów
W poprzednim artykule pospieszyłem się ze stwierdzeniem, że turecki projekt imperialny poniósł porażkę. Jeszcze dwa tygodnie temu żadne ogólnie dostępne informacje nie wskazywały jednak, że islamiści z Idlib podejmą generalną ofensywę na Syrię al-Asada i że obalą to państwo w ciągu półtora tygodnia. Zdobycie przez bojowników Hajat Tahrir asz-Szam (HTS) dawnej stolicy Umajjadów zmienia zupełnie krajobraz geopolityczny Bliskiego Wschodu. Jak napisał turecki felietonista Jusuf Kaplan, przejęcie przez milicje kontrolowane i szkolone przez tureckie tajne służby stolicy historycznego islamskiego kalifatu rozpoczyna nowy „wiek Turcji”.
Zabawnie wyglądała przy tym zmiana narracji oficjalnych czynników Anatolii związana z wydarzeniami u południowych sąsiadów: gdy 6 grudnia irański minister spraw zagranicznych Abbas Araghchi przybył do Ankary, jego turecki odpowiednik Hakan Fidan (przez ostatnie trzynaście lat był dyrektorem tureckiego wywiadu Millî Istihbarat Teşkilatı) zapewniał go, że jego państwo „nie prowadzi żadnych tajnych operacji” wzdłuż liczącej sobie 820 kilometrów granicy z Syrią, ale „uważnie monitoruje sytuację”, jednak już kilka godzin po upadku Asada prezydent Erdoğan przyznał że Ankara zapewnia HTS wsparcie informacyjne i wywiadowcze.
Przywódca światowego formatu
W kolejnej swojej wypowiedzi Reis poszedł jeszcze dalej, stwierdzając że „Obecnie na świecie pozostało jeszcze tylko dwóch doświadczonych przywódców: ja sam i Władimir Putin. (…) Innych już nie ma”. Wydaje się to zbytni komplement wobec Putina, bowiem jego „specjalna operacja wojskowa” na Ukrainie okazała się militarną kompromitacją i geopolityczną porażką Rosji, Sułtan tymczasem, od nieudanego jankeskiego zamachu stanu w Turcji z 15 lipca 2016 roku, nie popełnił żadnego błędu: Ankara postępuje małymi krokami ale nigdy się nie cofa – Turcy nie stracili żadnego terytorium, które od tamtego czasu zajęli.
Jak podsumował do bólu cyniczny turecki analityk Abdulkadir Selvi, po zdobyciu Damaszku przez sojuszników Turcji, Erdoğan awansował na Dünya lideri – światowego przywódcę. W strategicznej wizji tureckich analityków nowa Syria ma się stać klientem Ankary: Organizację Wyzwolenia Lewantu mają łączyć z tureckim protektorem więzy wdzięczności i przyjaźni, za którymi pójdą kontrakty, dostawy, inwestycje, koncesje na wydobycie surowców energetycznych i mineralnych, syryjskie siły zbrojne mają zaś stać się gałęzią Türk Silahlı Kuvvetleri.
Ankara zyskuje 800 kilometrów głębi strategicznej na południu.”Kto kontroluje Syrię, kontroluje wschodnią część Morza Śródziemnego, Afrykę Północną i Półwysep Arabski. Może bez problemu dotrzeć do Zatoki Perskiej i Oceanu Indyjskiego”. Przed Turkami i islamistami otworzyła się perspektywa uruchomienia efektu domina i obalenia świeckich rządów Jordanii oraz Egiptu, co pozwoliłoby muzułmanom wreszcie okrążyć Izrael.
Boją się tego przywódcy państwa żydowskiego, starając się zabezpieczyć na okoliczność takiego scenariusza przez zajęcie pozycji na pograniczu z Syrią, dających Izraelowi strategiczną przewagę. Zniszczenie pozostałego po Asadzie potencjału zbrojnego, ma dać Żydom więcej czasu. Bezspornym faktem geopolitycznym stało się jednak, że „imperium” tureckie graniczy obecnie bezpośrednio z „imperium” żydowskim.
Moim zdaniem, logiczne dla muzułmanów byłoby obecnie przeniesienie konfrontacji z pogranicza turecko-izraelskiego na Wzgórzach Golan, do brytyjskiego protektoratu w Jordanii, de facto należącego do izraelskiej przestrzeni strategicznej. Kolejnym krokiem zaś obalenie junty gen. Abdela Fataha el-Sisiego, będącej w funkcjonalnym sojuszu z państwem żydowskim i z USA przeciwko mieszkańcom Strefy Gazy i przeciwko muzułmańskiej populacji swego własnego kraju.
Wyzwanie politycznej konsolidacji
Turcy będą musieli jednak wypracować skuteczne metody utrzymania Syrii na orbicie swoich wpływów. Doświadczenie znad Nilu powinno dać Ankarze do myślenia, bowiem próba uczynienia Muhammada Mursiego kimś w rodzaju „bejlerbeja” Egiptu zakończyła się katastrofą – i to na długo przed zamachem stanu z 3 lipca 2013 roku, w wykonaniu występującej w obronie laicyzmu i zachodniej nowoczesności armii. Syryjscy islamiści również mogą równoważyć wpływy anatolijskie ściąganiem kapitału z krajów Zatoki Perskiej, broni z Rosji a ideologii z Zachodu. W swoim pierwszym przemówieniu w Wielkim Meczecie Umajjadów z 8 grudnia Abu Muhammad ze Wzgórz Golan skupił się na drugorzędnej kwestii: walce z handlem captagonem.
Otwartym pytaniem pozostaje również, czy dawni bojownicy Al-Kaidy, którzy nie radzili sobie nawet z efektywnym zarządzaniem mufahazą Idlib, poradzą sobie z zarządzaniem całą Syrią. Na wschód od Eufratu rozciąga się kurdyjski protektorat USA. Znajdują się tam złoża ropy, utrata których odebrała Asadowi środki do opłacania Syryjskiej Armii Arabskiej, która od tego czasu istniała głównie w postaci posterunków na granicy z Libanem ściągających haracze od przewozu towarów, i jako taka rozsypała się bez walki w obliczu ofensywy islamistów.
Syryjska Armia Narodowa tymczasem najpierw 9 grudnia zdobyła przy pomocy tureckich dronów Manbidż na zachodnim brzegu Eufratu, następnie zaś 11 grudnia Dajr az-Zaur nad samą rzeką. Nie jest jasne, czy Turcja i jej sojusznicy pozwolą sobie na uderzenie na bezpośrednich protegowanych gwiazd i pasów. Waszyngton dąży do doprowadzenia do stołu negocjacyjnego patriarchalnych islamistów z HTS i laickich feministów z PKK, czego efektem miało by być powstanie na wschodzie Syrii kurdyjskiej autonomii na wzór tej w Iraku.
Prezydent-elekt gwiazd i pasów zdążył już jednak 8 grudnia zadeklarować w swoich mediach społecznościowych, że Waszyngton nie powinien mieszać się w konflikt w Syrii. Tureckie drony i artyleria są tymczasem aktywne w położonych na wschodnim brzegu Eufratu Ajn al-Arab, Tall Tamr oraz leżącym dalej na południe Ajn Isa. Na stole pozostaje perspektywa tureckiej operacji wojskowej w Al-Tamiszli a nawet w Al-Hasaka.
Wypchnięcie Rosji
Rosja straciła w Lewancie znaczenie. Niezależnie czy ostatecznie ewakuuje swoją marynarkę wojenną z Tartusu a lotnictwo wojskowe z Humajmim, Moskwa nie będzie już decydującym rozgrywającym w Syrii. Niezdolność do uratowania swego syryjskiego protegowanego sprawi też zapewne, że mniej niż dotychczas będzie zainteresowanych w opieraniu swego bezpieczeństwa na protekcji Kremla. Ewentualna utrata baz w Tartusie i Humajmim utrudni też rosyjską projekcję w Afryce i cieśninach czarnomorskich.
Być może doszło do dorozumianej zgody Kremla na pośrednie przejęcie Damaszku przez Ankarę, podobnie jak we wrześniu 2023 roku Rosja nie oponowała wobec pośredniego przejęcia przez Turcję Stepanakertu. Teraz gra między Sułtanem a Carem przeniesie się na Dzikie Pola, gdzie Anatolia będzie starała się być brokerem porozumienia o przerwaniu walk.
Ekspert Rosyjskiej Rady ds. Międzynarodowych i dyrektor Centrum Analiz Strategii i Technologii Rusłan Puchow stwierdza w swej analizie, że Rosja poniosła w Syrii klęskę, już gdy okazało się że brakuje jej środków do pełnego rozbicia antyasadowskich rebeliantów. Przetrwanie reżimu Asada uwarunkowane było jego sukcesami militarnymi, tymczasem musiano zgodzić się na de facto rozbiór Syrii. Po tym jak ugrzęzła na Ukrainie i rozwiązała Wagnera, Moskwa nie miała już środków by walczyć ze wzrastającymi w siłę przeciwnikami Asada, zarazem jednak nie zdecydowała się opuścić lewantyńskiego kraju, co musiało skończyć się upadkiem pozycji.
Zdaniem rosyjskiego analityka, Rosji brakuje sił, środków, wpływów i autorytetu, by skutecznie działać zbrojnie poza granicami byłego ZSRR. Działania Rosji opierają się tram na blefie i są możliwe jedynie dopóty, dopóki inne mocarstwa ich nie dostrzegają lub na nie przyzwalają. Rosja może działać blefując w sprawie swej siły, ważne jednak by nie nabierała się na własny blef.
Moskwa musi też pamiętać, że z obecnymi środkami może pozwolić sobie tylko na szybkie interwencje zakończone zdecydowanymi zwycięstwami i całkowitym rozgromieniem przeciwnika. Przeciągająca się kampania, zdaniem Puchowa, sama w sobie jest już niepowodzeniem jej inicjatora, niezależnie od odnoszonych zwycięstw, pochłania bowiem środki zbyt duże jak na obecne możliwości Rosji, pozostawiając też pole dla zmiany stosunku sił na jej niekorzyść.
Wypchnięcie Iranu
Persowie również zostali ograni przez Reisa. Czynnik irański został niemal usunięty z geografii politycznej Syrii, zwłaszcza po zbrojnym zneutralizowaniu Hezbollahu przez Izrael. Turcja zyskała bezpośrednią granicę strategiczną z Izraelem. 8 grudnia okazał się być ciosem celniejszym niż 7 października. Czas pokaże, czy strategiczne przybliżenie Turcji do granic Izraela przyniesie coś więcej niż, kontrolowany do tego stopnia że przypominał bardziej inscenizację, izraelsko-irański rakietowy „ping-pong”.
Irański ekspert do spraw geopolityki Abdolrezā Faraji Rād zwraca przy tym uwagę na łamach liberalnej gazety „E'temād”na niechęć byłego już syryjskiego przywódcy do podjęcia negocjacji z Erdoğanem które tamten mu kilkukrotnie proponował. Irański ekspert zwraca uwagę na to, że wobec sukcesu Turcji w Syrii, nowej intensywności może nabrać kwestia forsowanego przez Turków korytarza przez Zangezur na Zakaukaziu a także przybrać na sile wrogość Talibów wobec Republiki Islamskiej.
Powrót sułtanatu
Erdoğan zapowiedział w 2012 roku „Dojdziemy do Damaszku, będziemy modlić się w meczecie Umajjadów”. Słowa te były od tamtego czasu wyśmiewane, faktem jest jednak, że żadna potęga w XX wieku nie była w stanie zastąpić stabilizującej roli Osmanów. Bliski Wschód od stu lat rozdrapywany między Anglię, Francję, Izrael, Rosję i jankesów, pogrążony był przez ten czas w wojnach i chaosie. Al-Kuds, w którym jeszcze pod koniec XIX wieku zgodnie żyli muzułmanie, żydzi i chrześcijanie, stał się obecnie symbolem historycznie spóźnionego kolonialnego ucisku ludności arabskiej przez Żydów.
Stambuł, Damaszek, Kair i Bagdad to tymczasem historyczne filary Ahl as-Sunnah. Jej sercem jest Al-Kuds. Aleppo, Damaszek i przede wszystkim Kair są starożytnymi ośrodkami cywilizacji, historycznie kluczowymi dla superetnosu arabskiego i religii muzułmańskiej. To właśnie tam rozwijały się i miały swoje ośrodki współistniejące przez wieki w pokoju szkoły szaficka i hanaficka.
Reis przybliżył w ubiegłych latach Turcję do granic z Misak-i Millî: w sierpniu 2016 roku- marcu 2017 roku Turcy zajęli północną część muhafazy Aleppo (operacja „Tarcza Eufratu”), w styczniu-marcu 2018 roku opanowali dystrykt Afrin (operacja „Gałąź Oliwna”), w październiku 2019 roku przejęli pas na północnym pograniczu Syrii pomiędzy Ajn Isa i Tal Tamr (operacja „Źródło Pokoju”). Stambuł staje się dzięki temu „miastem-patronem” dla mniejszych ośrodków islamskich, do których docierają promienie jego geopolitycznego oddziaływania.
W orbicie wpływów tureckich znajdują się dziś Azerbejdżan z Górskim Karabachem, Turecka Republika Cypru Północnego, Trypolitania, rządzona przez klan Barzanich autonomia kurdyjska w Iraku, obecnie dołączyła zaś także zachodnia Syria. Pośrednie wpływy Anatolii sięgają jeszcze dalej, bo aż Gagauzji, Kosowa, Bośni i Hercegowiny a nawet Abchazji gdzie turecki kapitał stara się wypełniać lukę powstałą wskutek niedostatku rosyjskiego.
Sułtan nie będzie ściśle trzymał się przyjętego z góry planu taktycznego. Jego mocną stroną była zawsze twórcza improwizacja. Jeszcze w połowie października MIT powstrzymały rebeliantów przed uderzeniem na Aleppo, optując na rzecz hybrydowej władzy nad Syrią, gdzie można by rozgrywać przeciw sobie islamistów i baasistów., wzmacniając się równocześnie przeciw feministyczno-anarchistycznej PKK. Niespodziewana błyskawiczna implozja reżymu Baszara al-Asada sprawiła jednak, że koncepcje tureckie zostały równie szybko dostosowane do aktualnych realiów – z zachowaniem jednak strategicznego celu. Dalsze działania anatolijskiego przywódcy będą wypadkową stawki o którą będzie toczyła się gra oraz postępowania rywali i sojuszników Turcji.