Rozpatrywać będziemy geopolitykę Związku Radzieckiego (część I)
Mówiliśmy, że właśnie w epoce radzieckiej z punktu widzenia przestrzennego dualizm między „cywilizacją Lądu” a „cywilizacją Morza”, talassokracją i tellurokracją, nabiera charakteru planetarnego. Co tu jest interesujące?
Że mapa świata po '45 roku w pełni odtwarza ten geopolityczny model, z którym pracował Halford Mackinder. Wyłania się obraz absolutnej przenikliwości geopolitycznych konstrukcji z punktu widzenia prognozowania politycznych procesów. Mapa świata, która dzieliła praktycznie całe terytorium planety podług opozycji dwóch cywilizacyjnych początków: „cywilizacji Lądu” i „cywilizacji Morza”, Heartlanda i Sea Power – nie była wcale oczywista. To była mapa wielkiej gry dla brytyjskich strategów, ale była zupełnie nieoczywista w roku 1904, gdy Mackinder publikuje „Geograficzną osnowę historii”.
Była też zupełnie nieoczywista w pracach admirała Mahana w USA, który mówił o tym, że los świata będzie rozwijać się w przeciwstawności morskiego państwa USA i lądowej Rosji. To znaczy, że na początku XX wieku geopolityczne konstrukcje miały charakter sporny: był to jeden z prognostycznych instrumentów analizy sytuacji. I po '45 roku, szczególnie w roku '47, gdy zaczyna się „zimna wojna”, widzimy mapę położenia dwóch obozów: obozu radzieckiego i obozu kapitalistycznego, ściśle odpowiadającą tym geopolitycznym modelom. Mackinder pięćdziesiąt lat przed tym, gdy stało się to już polityczną rzeczywistością na geopolitycznym poziomie, wykorzystując cywilizowany, strategiczny, socjologiczny charakter społeczeństw, które rozpatrywał, w zasadzie przygotował matrycę dla tego geopolitycznego mappingu, który stał się już absolutnie realny po '45 roku. To jeden z unikalnych przykładów stosowności geopolitycznego podejścia z punktu widzenia planowania przyszłości. Skończyło się na tym, że Związek Radziecki, Chiny, państwa zawojowane przez ZSRR, w istocie przyłączone do bloku wschodniego w trakcie II Wojny Światowej (Wielkiej Wojny Ojczyźnianej) – wszystko to razem, włączając Wietnam i Kubę w latach 60-tych, wszystko to kształtowało Heartland: takie globalne lądowe społeczeństwo ze wszystkimi głównymi lądowymi cechami, w którego centrum stała stolica Heartlandu, Moskwa, jako Trzeci Rzym (znów – Rzym). Odpowiednio, i światowa Kartagina, która swoją cywilizację w pełni zbudowała na wartościach handlowych, w społeczności rynkowej jako siła opozycyjna. Tym sposobem, w drugiej połowie XX wieku mapa geopolityczna pokryła się z mapą polityczną. Świat dwubiegunowy, który złożony był w oparciu o równowagę systemów socjalistycznego i kapitalistycznego, był z punktu widzenia geopolitycznego potwierdzeniem prognoz Mackindera, światem planetarnym.
Zwróćcie uwagę, że w I Wojnie Światowej, i w II Wojnie Światowej pojawiły się bardziej złożone konfiguracje. Pojawiły się Niemcy z Austrią (w Pierwszej), państwa „Osi”, w tym Trzecia Rzesza: Italia plus te państwa, które w Europie do niej przylgnęli lub były przezeń zawojowane (anektowane). Sytuacja była bardziej złożona. Wydawać by się mogło, że kilka razy, nawet dwukrotnie, w dwóch światowych konfliktach Związek Radziecki i Rosja okazywały się sojusznikiem państw talassokratycznych. Tym niemniej, mimo wszystko ten geopolityczny mapping, przeciwstawna orientacja morskiej i lądowej cywilizacji – dawała o sobie znać i przywracała te polityczne procesy w ramy globalnego geopolitycznego dualizmu między „cywilizacją Lądu” i „cywilizacją Morza”, potwierdzając sprawiedliwość klasycznej geopolityki. Klasyczna geopolityka pokazywała rzeczywistość na tyle dosadnie, że my możemy rozpatrzeć wydarzenia XX wieku jak fluktuację wokół tego bazowego wektora.
Można sobie wyobrazić pewną oś powstawania fundamentalnych geopolitycznych procesów i fluktuacji. To procesy zbliżały się z tą osią, to oni się usuwały, to nawet wchodziły w sprzeczność z prawami geopolityki niejednokrotnie. Jeśli popatrzymy na ten zasadniczy kontekst, najgłębsze matryce, najgłębsze paradygmaty rozwoju politycznej historii XX wieku; to zobaczymy, że bazowy geopolityczny model na każdym etapie okazywał się determinującym, w tym i determinującym przebieg tych czy innych politycznych procesów i konfliktów w Europie czy globalnej skali. Swoją drogą, teraz o dwunastej trwa interesujące wystąpienie Putina, skierowane do narodu. Zostało zapowiedziane jako poświęcone geopolityce, geopolitycznym procesom. To bardzo interesujące, że nie minęło nawet dwadzieścia pięć lat od tego momentu, gdy zacząłem geopolitykę wprowadzać do naszego społeczeństwa – i sam prezydent dziś wygłasza mowę już w całości poświęconą geopolityce. Tak właśnie powinno być. Przez długi czas geopolityka była przez nasze polityczne kierownictwo ignorowana. Ale jej stosowny, prognostyczny charakter; jej fundamentalne metody, które wyjaśniają procesy nie krótkookresowe, a procesy długo- i średniookresowe – i im bardziej skala historycznych procesów, tym bardziej adekwatne metody geopolityki – wszystko to stopniowo, na przekór kolosalnego sprzeciwu – a, najważniejsze, na przekór przeciwdziałania agentów wpływu w naszym kraju – wszystko to stopniowo staje się faktem. Co do agentów wpływu. Widzieliśmy, jak w naszej historii niejednokrotnie przedstawiciele angielskich (anglosaskich) sił dyplomacji uczestniczyli w wewnętrznych procesach Rosji: na przykład, w zabójstwie Pawła, w organizacji sojuszu Rosji z Ententą i, także, w zabójstwie Rasputina na początku XX wieku. Jak przedstawiciele już subiektywnych takich struktur, agenci wpływu wpływają na rosyjską politykę w interesach, przeciwległych geopolitycznemu modelowi. A ponieważ nie ma bezpośredniego związku między geopolityką i politycznymi procesami, to można uznać ich udział za epizodyczny: ktoś kogoś tam wsparł siłą przeciwstawną. W każdym kraju zawsze są różne partie, różne grupy wpływu, które walczą o władzę. W zasadzie cały czas w tych procesach uczestniczą także siły zewnętrzne. Ale nas z całej różnorodności podobnych faktów interesują te procesy, gdzie bezpośrednio uczestniczą sieci agentów wpływu zachodnioeuropejskiej cywilizacji (w danym przypadku cywilizacji atlantyckiej), która oddziałuje na określone procesy wewnątrz Rosji. Widzimy, że tak było nie raz. Nie wiemy, kto zmusił Stalina do sojuszu z państwami (naszymi sojusznikami w II Wojnie Światowej) Anglią i Ameryką. Możliwe, że zmusił Hitler, który napadł na ZSRR – nic innego już nie można było zrobić. Ale wiadomo, że sam Stalin skłaniał się ku sojuszowi z Niemcami.
Właśnie i dlatego był w znacznym stopniu nieprzygotowany do odparcia ataku nazistów, że myślał w kategoriach raczej geopolitycznych. Choć w niektórych rewizjonistycznych książkach, na przykład Suworowa, który próbuje przepatrzeć wydarzenia II Wojny Światowej, wyłania się hipoteza, że Stalin, dążąc do zaanektowania Rumunii, zagrażał nazistowskiej gospodarce Niemiec przez przejęcie kontroli nad naftowymi polami Europy na tyle, że ogólnie wystawiało to niemiecką gospodarkę na szwank. Co najmniej Suworow (radziecki zbieg) opisuje tę sytuację tak, że Stalin był prowokatorem II Wojny Światowej z geopolitycznego punktu widzenia. Jest i taka wersja. Ja jej nie podzielam, po prostu chcę o niej wspomnieć jako o jednej z występujących. Co dla nas z geopolitycznego punktu widzenia było pryncypialne? Pryncypialne było to, że powojenna sytuacja dwubiegunowego świata przedstawia sobą nie jedynie ideologiczny model przeciwstawania obozu kapitalistycznego i socjalistycznego. Chociaż na poziomie polityczno-ekonomicznym było właśnie tak, ale z geopolitycznego punktu widzenia to przeciwstawanie dwóch typów cywilizacji: talassokracji i tellurokracji. Pozostaje tylko wyjaśnić, jakim sposobem z punktu widzenia socjologicznego tellurokracja jest związana z socjalizmem, a talassokracja – z kapitalizmem.
Tu, jeśli weźmiemy obraz Sparty i Aten; Rzymu i Kartaginy, to widzimy, bez wątpienia, określone socjologiczne cechy, które wiążą społeczeństwo: – socjalistyczne ze Spartą, z twardym, zmilitaryzowanym, koszarowym reżimem. – społeczeństwo kapitalistyczne z Kartaginą: handel, rynek, demokracja. Nawet samo pojęcie „ateńska demokracja” i „spartańskie” – – twarde, prawie totalitarne, militarne społeczeństwo. Tak i Rzym, który operuje na heroicznych wartościach: wartościach ofiary i służby bardzo przypomina system socjalistyczny. I Kartagina, która opeeruje na wartościach handlowych, rynkowych – można powiedzieć – protoliberalnych.
Dlatego to tu też nieprzypadkowo, a to dlatego, że geopolityka, jak widzimy, w podstawowych swoich pojęciach uwzględnia wymiar socjologiczny, to odpowiednio nanoszenie geopolitycznego rozkładu sił w epokę „zimnej wojny” dwubiegunowego świata (model dwubiegunowości) – odzwierciedla socjologiczne osobliwości dwóch typów społeczeństw, między którymi prowadzona była ideologiczna walka.
Widzieliśmy, że po Wersalu w USA powstała, jeszcze w 21. roku, tzw. organizacja, „Rada Stosunków Międzynarodowych” (CFR – Council on Foreign Relations), którą kierował Isaiah Bowman i która służyła Amerykanom jako narzędzie globalnej analizy ich interesów. Była zbudowana na geopolitycznych pryncypiach. Stała się jedną z najbardziej centralnych i wpływowych organizacji i istnieje do tej pory: CFR – „Rada Stosunków Międzynarodowych”. W znacznym stopniu z tą organizacją zetknął się Halford Mackinder. Ostatni swój artykuł „The round world and the winning of the peace” opublikował w „Foreign Affairs” „Sprawy zagraniczne” – to czasopismo wydawane przez CFR. Do tej pory jest wydawane.
CFR to amerykańska struktura ekspercka, ale początkowo utworzono dwa dodatkowe skrzydła CFR:
1. W postaci „Chatham House” – Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w Londynie, który również na świat patrzy z punktu widzenia dominacji cywilizacji talassokratycznej. Ameryka po I Wojnie Światowej staje się intelektualnym centrum. центром. CFR: podstawowy masyw położony w USA i tak jakby jego filia – w Wielkiej Brytanii, mający kolosalny imperialny brytyjski rozmach, w tym i analityczny, strategiczny. Ten właśnie Mackinder – jeden z aktywistów tego kierunku, założyciel Londyńskiej Szkoły Ekonomii (LSE).
2. Powstaje i instytut badań pacyficznych, właśnie w tym okresie, co badania nad geopolityką talassokratyczną w Azji.
Tym sposobem, już w latach 20-tych formułuje się pewien trójpoziomowy model atlantyckiej cywilizacji, w którym według projektu istnieją trzy centra kierowania:
1. USA – CFR, Rada Stosunków Międzynarodowych.
2. W Wielkiej Brytanii – Chatham House (Królewski Instytut Spraw Międzynarodowych).
3. I nie osiągnąwszy większego rozwoju wydział badań nad Pacyfikiem. Centrum jego było w Europie, ponieważ Japonia w tym okresie była samodzielna, a Chiny – na wpół. Centrum badań nad Pacyfikiem zrobili w Europie.
Dlaczego to dla nas ważne? Dlatego że to były centra aktywnego, świadomego, a zatem subiektywnego (samouświadamiającego swoje strategiczne interesy) strategicznego planowania w kluczu geopolitycznym na poziomie globalnym. CFR staje się sztabem głównym atlantyckiej integracji: atlantyckiej strategii w interesie już nie tylko, zwróćcie uwagę, Stanów Zjednoczonych Ameryki, a w interesie globalnej atlantyckiej cywilizacji. To znaczy, CFR wymyślony został jako instytut projektowania amerykańskiej polityki zagranicznej i jako instytut, odpowiadający za interesy całej kapitalistycznej zachodniej cywilizacji. Dlatego jednym z zadań, które deklarują od samego początku uczestnicy CFR – to stworzenie rządu światowego. Zwróćcie uwagę: rządu światowego, już nie amerykańskiego – pod egidą zachodnich kręgów strategicznych i ekonomicznych. Ponieważ mamy do czynienia z Kartaginą, o zasadniczą rolę tu odgrywają ekonomiczne korporacje, monopole, transnarodowe korporacje, i tak dalej. I w procesie stworzenia projektu rządu światowego następuje rejonizacja świata atlantyckiego.
Już po Wersalu ta rejonizacja jest całkiem oczywista:
1. CFR USA jako przedstawiciele tego światowego rządu wewnątrz Ameryki. Wiele amerykańskich konserwatywnych, lewicowych i nawet prawicowych kręgów krytykowało CFR jako prowadzącą politykę nie w narodowym interesie USA, a w interesie tego globalnego światowego rządu, który w określonych przypadkach stoi w sprzeczności z interesem USA. Tak, przynajmniej, brzmiała krytyka pod adresem CFR. To jeden biegun, tym niemniej, amerykański biegun globalnego rządu.
2. Jest biegun angielski, czy europejski, ucieleśniony w Królewskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (brytyjskim).
3. I już wtedy, po I Wojnie Światowej, utworzone zostaje zarys biura pacyficznego. Biuro, które będzie wypracowywać model strategicznej atlantyckiej kontroli w strefie Oceanu Spokojnego.
Po '45 roku, jako rezultat II Wojny Światowej, USA z jednej z sił atlantyzmu stają się jego głównym centrum i forpocztą. Sytuację dla tego przygotowuje zwycięstwo państw Ententy w I Wojnie Światowej Po II Wojnie Światowej następuje zmiana [„shift”] – przeniesienie centrum atlantyckiej cywilizacji (talassokratycznej) z Wielkiej Brytanii do USA i, odpowiednio, rola CFR jako strategicznego centrum zarządzania zachodnią (talassokratyczną) cywilizacją ostatecznie się utwierdza i potwierdza. Ale zaczyna się to wcześniej: proces przekazania globalnej imperialnej misji od Wielkiej Brytanii, która była ostoją talassokracji w pierwszym kwartale jeszcze XX wieku, do USA. Stało się to faktem w epoce „zimnej wojny”, gdy USA w rezultacie II Wojny Światowej stały się głównym centrum talassokracji.
I gdy ostatni artykuł Mackindera została już opublikowana w amerykańskim czasopiśmie. Zwróćcie uwagę, że w 1905 roku Mackinder jeszcze nie ma pewności, ma wątpliwości odnośnie tego, do jakiej cywilizacji zaliczyć USA: może nawet i do kontynentalnej. I ostatni swój artykuł strategiczny, programowy, publikuje on w „Foreign Affairs” – amerykańskim czasopismie. W okresie II Wojny Światowej powstaje potężna struktura CIA – Centralnej Agencji Wywiadowczej, która utworzona zostaje przez brytyjskich specjalistów z MI-6. I tam, przy udziale przedstawicieli i analityków CFR, o których mówiliśmy, następuje pewna fundamentalna koncentracja zwiadowców (geostrategów) brytyjskich z jednej strony, i przekazanie inicjatywy amerykańskiej polityce – wszystko to geopolityczny „shift”. Stolica talassokracji jednoznacznie przenosi się z Londynu do Waszyngtonu. Ogólny obraz talassokracji nie zmienia się: to ta sama cywilizacja morza, ta sama mackinderowska mapa, ale stolica przenosi się jeszcze bardziej na zachód: z Londynu do Waszyngtonu.
STUDENT: Po co?
No, to jest proces, nie wiemy dlaczego. Ustalamy, że idzie taki „shift”: przejęcie inicjatywy od Anglii przez USA po '45 roku. Co tu jest charakterystyczne? Że w polityce po '45 roku zaczyna się dekolonizacja: gdy określone państwa, które były koloniami Anglii (to ona miała najwięcej kolonii), stają się niepodległymi i samodzielnymi. Ale stają się niepodległymi i samodzielnymi jedynie nominalnie. W rzeczywistości kolonialna administracja zachowuje swoją rolę w określeniu dalszej drogi rozwoju tych państw, a na sposób ekonomiczny i wojenno-strategiczny stają się bazami i przyczółkami już nowego systemu amerykańskiego. Tam, gdzie były angielskie kolonie, wyłaniają się amerykańskie bazy. Praktycznie po całej przestrzeni byłego Imperium Brytyjskiego, następuje przekazanie władzy od Anglii do USA. Brytania staje się siłą uboczną. Mimo że na początku pierwszego kwartału XX wieku była wiodącym centrum atlantyzmu. I co tu ciekawego?
Że na poziomie geopolityki ten proces zaczyna się dużo wcześniej niż moment, w którym widzimy, już po II Wojnie Światowej, jako fakt wzrost globalnej siły Stanów Zjednoczonych Ameryki. Wszystko zaczyna się już trzydzieści lat wcześniej. Zaczyna się wszystko w latach 20-tych, a nie w 50-tych, gdy wykształca się CFR jako główna struktura amerykańskiego i, odpowiednio, talassokratycznego, odpowiednio, kapitalistycznego zachodniego rządu światowego.
(kontynuowane)
Przetłumaczył Jakub Wieczorek