Ideowe podstawy narodowego-solidaryzmu

28.04.2018

Silny Naród i wielka Ojczyzna 

 

Jednym z podstawowych pojęć związanych z narodowym solidaryzmem jest pojęcie wspólnoty narodowej. Na przestrzeni ostatnich dekad wielu fałszywych, liberalnych proroków głosiło rychły kres tożsamości narodowej, co w konsekwencji miało doprowadzić do krachu koncepcji państwa narodowego na rzecz globalnych struktur ponadnarodowych i kosmopolitycznego, transgranicznego, ponowoczesnego społeczeństwa. Wbrew kosztownemu zaklinaniu rzeczywistości przez część amerykańskich oraz europejskich elit finansowych i politycznych, ta niedoszła, a przecież w założeniu samospełniająca się przepowiednia, jest wciąż daleka od rzeczywistości. Elementarną identyfikacją, niezmiennie oddziaływującą na emocje i wybory polityczne naszych europejskich społeczeństw, jest przynależność do wspólnoty narodowej. 

W perspektywie narodowo-solidarnej, wspólnota narodowa to realny byt, w którym łączy się autorytet pokoleń minionych, współczesny żywioł etniczny związany kulturą, krwią i tożsamością, oraz przyszłe pokolenia, które dopiero wejdą na arenę dziejów. Mamy tu zatem do czynienia z trzema wymiarami przynależności do wspólnoty, którą postrzegamy jako rozciągniętą w dziejach sztafetę pokoleń. Przeszłość, teraźniejszość, lecz także przyszłość określa to, kim jesteśmy – to jest właśnie nasze heideggerowskie „bycie w świecie”. Tak też definiujemy nacjonalizm. Przynależność do tej ogromnej zbiorowości ducha, kultury, krwi i ziemi, wspólnej historii i przyszłości, jaką jest Naród, określa nasze miejsce w czasie i przestrzeni. Celem narodu rozumianego jako materialna i metafizyczna wspólnota pokoleń, jest walka o pomyślność swojej Ojczyzny i jakość narodowego bytu. 

Etos narodowej wspólnoty nie powinien jednak wykluczać istnienia wspólnot kulturowo-politycznych niższego i wyższego rzędu. Zróżnicowane kulturowo, regionalne społeczności to wspólnoty, których przetrwanie zależne jest od ich ekskluzywizmu - dopuszczenie do wymieszania ich z zewnętrznymi grupami kulturowymi, etnicznymi i rasowymi prowadzi do zaniku bogactwa kulturowego. Obyczaje niewielkich społeczności regionalnych to fenomen doskonale przechowujący Tradycję dla przyszłych pokoleń, a więc stanowi on wartość, której należy bronić. Tożsamości regionalne muszą jednak stanowić lokalny wariant tożsamości narodowej – w innym przypadku ich usamodzielnienie może prowadzić do wewnętrznych konfliktów i narodzin separatyzmu, ewentualnie szkodliwego przekształcenia ustroju państwa w formy bardziej zdecentralizowane, a więc słabsze i narażone na zewnętrze rozgrywanie tworzonymi antagonizmami regionalnymi. Sprzeciwiamy się również naiwnym i szkodliwym pomysłom budowy „Europy Stu Flag”, które w naszej opinii – analogicznie do działania separatystów wewnątrz państw narodowych – mogą prowadzić tylko do „bałkanizacji” całego kontynentu, a w konsekwencji jego geopolitycznego osłabienia. 

Pragniemy Polski wielkiej, ponieważ Polska musi być silna, albo na planie materialnym nie będzie jej wcale. Dopóki żyją świadomi swojej prawdziwej tożsamości Polacy, Polska będzie istniała jako byt metafizyczny; przetrwa jej duch i wszystko to, co go określa. By jednak Polska przetrwała jako państwo, potrzebne jest nie tylko silne poczucie związku narodu z Ojczyzną, ale także wykształcenie silnych struktur państwowych, które będą w stanie skutecznie oprzeć się obcym dążeniom wymierzonym w polskie interesy narodowe i suwerenność. 

Jednym z wyzwań na polu walki o świadomość Polaków jest pamięć o wielkiej przeszłości naszego narodu. Należy odwrócić tendencje najnowszej historiografii polegające na kultywowaniu przede wszystkim narodowych klęsk, nazywanych „moralnymi zwycięstwami”. Odbudowa narodowej dumy i godności to w perspektywie demontażu światowego neokolonializmu nie tylko rzecz słuszna, ale i konieczna. Elementarnym celem naszej walki o tożsamość jest dążenie do tego, by Polacy przestali postrzegać Polskę jako kraj skazany na odgrywanie roli „podwykonawcy” pracującego dla obcych mocarstw i struktur polityczno-wojskowych, lecz spojrzeli w przyszłość śmiało i bez kompleksów.  

 

Praca w Polsce dla Polaków. Polska gospodarka w polskich rękach 

 

Wielkim problemem naszego pokolenia jest emigracja zarobkowa powodowana neoliberalną polityką Unii Europejskiej. Młodzi Polacy wyjeżdżają z kraju w poszukiwaniu lepszego życia, tymczasem na ich miejsce sprowadzani są imigranci ze Wschodu, którzy jeszcze bardziej psują rynek pracy, powodując zaniżanie stawek wynagrodzenia, zaś w niedalekiej przyszłości mogą doprowadzić do powstania poważnych napięć na tle etnicznym. 

Jednym z głównych i najpilniejszych zadań państwa powinno być stworzenie warunków pozwalających Polakom na godziwe bytowanie we własnej Ojczyźnie. W celu uporządkowania chaosu neoliberalnej polityki europejskich elit politycznych, działających przede wszystkim na korzyść międzynarodowej finansjery łaknącej taniej siły roboczej, konieczne jest utworzenie Narodowego Państwa Pracy, które w sprawiedliwy i usystematyzowany sposób odzyska polską gospodarkę, wyrywając ją ze szponów międzynarodowego kapitalisty. 

Obecny światowy system finansowy stanowi katalizator pogłębiających się różnic ekonomicznych oraz mechanizm napychania kieszeni transnarodowych oligarchów. To sytuacja, w której 1% najzamożniejszych ludzi na świecie kontroluje już ponad połowę światowego bogactwa. Walcząc o przywrócenie narodowi kontroli nad własną gospodarką, sprzeciwiamy się światowemu wymiarowi kapitalizmu, stanowiącego jedną z przyczyn masowych migracji destabilizujących obecnie Europę.

Struktura własności danego kapitału może w oczywisty sposób służyć obcym interesom narodowym lub egoistycznym interesom klasowym. Kapitał ma narodowość, wbrew twierdzeniom liberałów. Nie zgadzamy się, by polski przemysł i polskie surowce pomnażały bogactwo obcego państwa, lub napychały kieszeń międzynarodowego bankstera. Opowiadamy się za nacjonalizacją strategicznych sektorów gospodarki, zarówno jeśli chodzi o wielki przemysł, sektor bankowy, czy infrastrukturę, jak na przykład prywatne autostrady. Gospodarka, prócz bycia podstawą dobrobytu, powinna stanowić element Państwowej Ekonomii Strategicznej oraz służyć także celom społecznym i narodowym.

 

Dość żałosnej sejmokracji

 

W obecnym systemie parlament zamiast stanowić prawo, jest często areną żenujących spektakli, które są reżyserowane i pełnią funkcję parawanu dla brudnej walki o władzę. Walka ta odwraca uwagę rządzących od rzeczywistego rządzenia i realnych problemów stojących przed państwem, co dla rozmaitych klik sprawujących władzę bywa zresztą taktycznie korzystne. Demokracja daje niekiedy ludowi (demos) złudzenie, że sprawuje on władzę, choć w rzeczywistości państwem demoliberalnym władają zorganizowane kartele polityczne rozbijające narodową jedność i tyranizujące społeczeństwo, jeśli tylko zajdzie dla nich taka potrzeba. Za zasłoną niekończących się debat i dyskusji, które dają złudzenie pluralizmu, kartele tyranizują społeczeństwo w celu zaspokojenia partykularnych interesów swojej kliki. 

Dlatego pragniemy zwiększenia roli państwa i jego struktur, a także kompetencji władzy wykonawczej. Demoliberalny rząd zajmujący się głównie próżnym gadaniem zostanie w naszym systemie zastąpiony rządem, który podejmuje realne działania i dysponuje ku temu odpowiednimi narzędziami. Demokracje liberalne w rzeczywistości nie reprezentują nikogo, poza interesami wielkiego kapitału oraz najbogatszych, zawodowych polityków – cała reszta jest tylko kosztowną iluzją. W zdrowym systemie lokaje interesów kapitału i agenci obcego wpływu zostaną wywłaszczeni i pozbawieni wpływu na rządzenie. W celu ograniczenia bałaganu sejmokracji proponujemy system prezydencki. Docelowo system polityczny zostanie oparty na zasadach platonizmu, czyli powszechnej organizacji wspólnoty w duchu jedności, obowiązku i cnót moralnych.

Organizacja ta, zwana dalej Organizacją Polityczną Narodu (OPN), skupi w sobie całość społeczeństwa w ramach hierarchicznej wspólnoty pokoleń. Główną cechą żywotnego, pełnego sił witalnych narodu jest wytworzenie takiej wspólnoty, którą można określić mianemspójnej różnolitości. Wspólnota tego typu zasadza się na harmonijnym połączeniu wyeksponowanych tożsamości regionalnych, zarówno kulturowych jak i etnicznych w jedną, wspólną, silną tożsamość ogólnonarodową. Bogactwo różnorodności sąsiaduje w tym wariancie z przenikającym i powszechnym duchem wspólnoty wyższego rzędu. Narody tolerujące w swoich ramach element ewidentnie obcy kulturowo, etnicznie i rasowo – a więc najczęściej wykorzenione społeczności imigranckie – charakteryzują się natomiast szkodliwą niespójną różnolitością, prowadzącą do degradacji i dezintegracji wspólnoty narodowej, a także poszczególnych regionalizmów, które nadają jej niepowtarzalny charakter. Innym negatywnym zjawiskiem występującym niekiedy w ramach wspólnoty narodowej jest niespójna jednolitość, czyli stan, w którym jednolity naród pozostaje wewnętrznie skłócony za sprawą panujących podziałów politycznych, światopoglądowych i partyjnych; pomimo swej jednorodności nie jest on w stanie wytworzyć silnego i sprawnego państwa. Jest to stan typowy dla słabych demokracji liberalnych. Zgodnie z dążeniem do utworzenia wspólnoty politycznej opartej na spójnej różnolitości, awans w hierarchii OPN będzie otwarty dla każdego, kto wypełnia obowiązki względem swojej wspólnoty lokalnej, narodowej i państwowej. Najwyższy kolegialny krąg OPN wyłaniać będzie rząd oraz stanowić jego ciało doradcze.

 

Armia zbrojnym ramieniem narodu 

 

Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej powinny stanowić silną, godną naszych przodków, odstraszającą strukturę, integralnie zrośniętą z OPN, zdolną do samodzielnej obrony terytorium Polski oraz regionalnej projekcji siły w celu ochrony polskich narodowych interesów. Sprzeciwiamy się koncepcji, według której Wojsko Polskie zostanie zredukowane do garstki najemników mających pełnić rolę podwykonawców dla obcego mocarstwa w ramach jego neokolonialnych misji. Ponadto historia nauczyła nas, by nie dowierzać gwarancjom sojuszniczym, dlatego polskie siły zbrojne muszą być przede wszystkim zdolne do samodzielnej obrony terytorium Rzeczypospolitej. 

Zgodnie z zasadą „chcesz pokoju, szykuj się do wojny”, pragniemy znaczącego zwiększenia wydatków na zbrojenia, tak by Wojsko Polskie stało się gwarantem polskiej suwerenności, a także stabilności w regionie.  Z tej perspektywy konieczne jest jak najszybsze i najpełniejsze zrealizowanie programu budowy systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, prace nad technologią i metodami produkcyjnymi koniecznymi do stworzenia w przyszłości polskiego czołgu IV generacji, zakup nowoczesnych śmigłowców szturmowych, podwojenie liczebności samolotów wielozadaniowych oraz taktycznych pocisków manewrujących. Dużego nakładu środków wymaga również upadająca Marynarka Wojenna, której znaczenie bywa w Polsce niedoceniane, pomimo iż obecnie posiadamy jedną z najdłuższych linii brzegowych w naszej historii, a także dysponujemy ważnymi portami morskimi, których strategiczne znaczenie dla polskiej gospodarki i rynku surowców stale rośnie. 

Koniecznym aspektem zakupów zbrojeniowych jest dywersyfikacja dostawców, ponieważ posiadanie uzbrojenia opartego na technologii i zabezpieczeniach tylko jednego mocarstwa stwarza strategiczne zagrożenie dla polskiej obronności. Długofalowym celem polskiej polityki bezpieczeństwa powinno stać się dołączenie do klubu mocarstw atomowych, ponieważ posiadanie broni nuklearnej stanowi najskuteczniejszy środek odstraszania.

Armia prócz celów obronnych powinna pełnić również funkcje wychowawcze, dlatego opowiadamy się za wprowadzeniem powszechnego przeszkolenia wojskowego, a także ilościowej i jakościowej rozbudowy formacji lekkiej piechoty, m. in. za pośrednictwem jednostek Obrony Terytorialnej. 

 

Jeden naród ponad granicami

 

W odniesieniu do wschodnich ziem Rzeczypospolitej, w mocy wciąż pozostają konsekwencje paktu Ribbentrop-Mołotow. Państwo Polskie zostało niesprawiedliwie okrojone na Wschodzie, czego bezpośrednim efektem jest pozostawienie dużych skupisk ludności polskiej poza granicami Rzeczypospolitej. Polacy od wieków zamieszkiwali te ziemie, kształtowali je kulturowo i cywilizacyjnie. Miasta takie jak Lwów i Wilno są pomnikami polskiej narodowej dumy i żołnierskiej chwały. Szowinistyczne, postsowieckie państewka, takie jak tzw. „Republika Litewska”, stosują wobec Polaków szykany oraz tworzą dyskryminujące naszych rodaków prawo – a przecież jesteśmy tam u siebie! Państwo Polskie powinno aktywnie chronić Polaków na Kresach Wschodnich, twardo występować w obronie ich praw oraz nigdy nie wyrzekać się skradzionych nam ziem. Zapewnienie Polakom na Kresach warunków do ich kulturowego przetrwania i rozwoju powinno być warunkiem sine qua nonpodjęcia jakiejkolwiek współpracy z podmiotami państwowymi, które obecnie administrują dawnym terytorium Polski. 

W dzisiejszej sytuacji geopolitycznej kolejnym priorytetem dla władz Rzeczypospolitej powinno być ułożenie bliskich, dobrosąsiedzkich, a w miarę możliwości sojuszniczych relacji z państwami na Wschodzie, które choćby geograficznie są dziedzicami naszego wspólnego imperium. Ale nigdy za cenę bytu narodowego ludności polskiej! Praktyczne uświadamianie elit politycznych naszych słabszych, wschodnich sąsiadów, że polskie wparcie gospodarcze, polityczne i militarne warunkowane jest m. in. statusem mniejszości polskiej, powinno być aksjomatem polskiej polityki zagranicznej. To właśnie niestabilne politycznie i słabe gospodarczo państwa Europy Środkowo-Wschodniej potrzebują Polski, a nie odwrotnie. Uzmysłowienie sobie tej prawdy musi raz na zawsze przekreślić anachroniczne mity giedroycizmu, którymi przez dekady mamiono Polaków. Nie jesteśmy nic winni takim państwom jak Litwa, Białoruś i Ukraina, wręcz przeciwnie, zaś polityką ustępstw – jak poucza nas ostatnie kilkadziesiąt lat – nie da się na Wschodzie osiągnąć zupełnie nic. Twarda obrona polskich interesów i gotowość do podjęcia zdecydowanych działań w obronie polskiej mniejszości to najlepsza droga do rozpoczęcia nowej polityki wschodniej i wzięcia większej odpowiedzialności za naszą część Europy.  

 

Precz z natowską okupacją 

 

Obecność wojsk obcych mocarstw na terytorium Rzeczypospolitej zawsze była zapowiedzią bądź konsekwencją wydarzeń, w wyniku których Polska traciła suwerenność. Niezależnie od tego, czy mówimy o sytuacji przedrozbiorowej, stacjonowaniu żołnierzy radzieckich po 1945 roku, czy też o dzisiejszych bazach amerykańskich. Państwo, które dopuszcza stałą obecność zagranicznych żołnierzy na własnym terytorium, jest państwem suwerennym wyłącznie formalnie. Z perspektywy niepodległościowej jest to stan szczególnie upokarzający, zwłaszcza gdy ma miejsce w czasach pokoju – dla innych państw jest to bowiem czytelna sugestia, iż Polska nie jest w stanie zadbać o własne bezpieczeństwo bez pomocy „wielkich braci”, skutkiem czego nie może też prowadzić niezależnej polityki, zgodnej z własnymi interesami.

 

Sprzeciwiamy się podporządkowywaniu polskiej polityki bezpieczeństwa obcym ośrodkom siły – z ich perspektywy zawsze będziemy w najlepszym razie „flankującym” pionkiem na wielkiej szachownicy, którego w każdej sytuacji można poświęcić. NATO nazywane bywa mylnie „sojuszem obronnym”, lecz w istocie jest narzędziem geopolitycznej i militarnej hegemonii USA. Na Sojuszu Północnoatlantyckim ciążą liczne zbrodnie, jak chociażby bezprawne i bandyckie naloty na Jugosławię. Polska jako pionek na amerykańskiej szachownicy nigdy nie będzie suwerenna, za to wystawia się na szereg zagrożeń gospodarczych, politycznych i militarnych, pełniąc funkcję geopolitycznego „zderzaka” Ameryki. Nie chcemy amerykańskich wojsk w Polsce ani przydzielonej nam roli podwykonawcy w amerykańskiej machinie wojennej. 

Jako alternatywę dla euroatlantyzmu przedstawiamy regionalny, środkowoeuropejski system bezpieczeństwa (V4+), którego jednym z elementów składowych będzie siła odrodzonego Wojska Polskiego, neutralność w konflikcie Wschód-Zachód oraz budowa zintegrowanego bloku niezaangażowanych państw Europy Środkowo-Wschodniej, nie dążącym do konfliktu zarówno w relacjach z Niemcami, jak i Rosją. W opozycji do struktur transatlantyckich opowiadamy się za kontynentalnym systemem bezpieczeństwa, w którym Polska, będąca cywilizacyjnie orientalnym wariantem cywilizacji Zachodniej, ma do odegrania szczególną rolę integrującą względem naszego regionu, jak i całego projektu kontynentalnego.  

 

USA – imperium zła

 

Żyjemy w epoce późnego unilateralizmu, czyli w czasach, gdy światowa hegemonia Stanów Zjednoczonych wciąż jest niekwestionowanym faktem na niemalże wszystkich płaszczyznach: geopolitycznej, militarnej, ideologicznej i ekonomicznej. Na twardej powierzchni globalistycznego systemu widać już jednak pierwsze rysy, które stale się pogłębiają i poszerzają, pomimo coraz bardziej nerwowych ruchów zapobiegawczych ze strony globalistów. 

Nowy porządek świata (ang. New World Order), który wyłonił się z triumfu USA podczas zimnej wojny i pełnej amerykańskiej dominacji po jej zakończeniu, dziś jest już epoką powoli odchodzącą do przeszłości, broniącą się przed nadejściem rzeczywiście nowego świata: policentrycznego, różnorodnego, wielowymiarowego i wolnego od tyranii globalistów i ich przewodniej ideologii: liberalizmu. Jesteśmy na wojnie z amerykańskim, globalistycznym imperium zła, dlatego nas – przeciwników unilateralnego porządku światowego – system zwalcza wszelkimi dostępnymi środkami. Falangizm udziela poparcia zróżnicowanym ruchom emancypacyjnym względem tej dominacji na całym świecie. Stąd zaangażowanie falangistów m. in. w Syrii, Libanie, Donbasie i Serbii. 

W zglobalizowanym świecie walka narodowowyzwoleńcza musi toczyć się jednocześnie na wielu frontach. Liberalna klika będzie nas tropić gdziekolwiek mieszkamy i pracujemy, będą stosowali groźby, donosy, będą nas bezradnie wyśmiewać, lub udawać, że nie istniejemy poprzez permanentną izolację informacyjną i wykluczenie z dyskursu. Wszystko to zniesiemy z uśmiechem, nie popadając jednocześnie w marazm i nihilizm. W skali światowej będą mordować naszych braci i towarzyszy broni, głodzić ich sankcjami, eliminować bombardowaniami, lub finansowaniem wojen domowych i przewrotów w państwach nieliberalnych. Jedyne, co w ten sposób osiągną, to kolejne obszary endemicznej wojny, które w przyszłości uderzą w nich ze zdwojoną mocą. Przełamiemy system immunologiczny imperium śmierci – na wojnie przeciwko liberalizmowi maszerujemy pod różnymi sztandarami, ale uderzamy razem. Bez Polaków walka ta nie może się udać – u schyłku drugiej dekady XXI wieku stało się już jasne, że na tle narodów Zachodu to właśnie Polacy jako nieliczni przechowują w swoim życiu narodowym ostatni płomień wartości europejskich. W tym świetle misja dziejowa stojąca przed dzisiejszą Polską jest całkowicie jasna – bić się, jak nigdy przedtem, bo od naszej walki, poczynając od planu wartości, zależy los całej Europy. 

 

Wielka Polska – katolicka 

 

Uważamy, że wielkość duchowa Narodu polskiego była i jest nierozerwalnie związana z wiarą katolicką. Odrzucamy jednak wszelkie formy klerykalizmu uznając, iż współcześnie demoliberalna degrengolada przeniknęła również w struktury Kościoła powszechnego, którego najwyżsi hierarchowie dają ku temu najlepsze dowody. Kościół jako instytucja występuje często w roli utrwalającej porządek demoliberalny, opowiadając się wprost przeciwko jego przeciwnikom, tudzież w całej rozciągłości przed nim kapitulując i zatruwając swoich wiernych trucizną rozkładu, jak ma to często miejsce na zachodzie Europy i, niestety, coraz częściej również w Polsce.

Kler posiadający aspiracje do odgrywania roli politycznej i finansowej elity, również w wymiarze światowym, zawsze będzie narażony na pokusę utrwalania status quooraz wszelakich akcji wymierzonych w przeciwników obecnego establishmentu. Przypodobywanie się możnym tego świata, akceptowanie popkulturowych trendów społeczeństwa konsumpcjonistycznego oraz wszelkie działania wzmacniające porządek globalistyczny, zawsze będą wywoływały naszą ostrą reakcję.  

W obliczu systemowej polityzacji i moralnego upadku katolickiego duchowieństwa nie proponujemy jednak powszechnej sekularyzacji lub ucieczki w indywidualizm religijny, który tylko pogłębia liberalną atomizację społeczeństwa. Uważamy, że za większość patologii wewnątrz współczesnych społeczeństw zachodnich odpowiada utrata kontaktu przez człowieka z transcendencją, z sacrum. Jesteśmy zwolennikami duchowej kontrrewolucji w łonie Kościoła katolickiego oraz spirytualistycznej, uniwersalistycznej rewolucji chrześcijańskiej w wymiarze globalnym. Z szacunkiem spoglądamy również na chrześcijaństwo prawosławne, a także kulturę i dziedzictwo przedchrześcijańskiej słowiańszczyzny, o którym jako Słowianie-chrześcijanie również nigdy nie powinniśmy zapominać, by w pełni zrozumieć naszą własną tożsamość. 

 

Wygoda usypia ideał

 

Społeczeństwa późnego kapitalizmu gnuśnieją, zapominają o związku człowieka z naturą, pogrążają się w błędnym kole konsumpcji, dążąc tylko do zaspokojenia kolejnych wyimaginowanych, wykreowanych przez reklamę zachcianek. Komfort i wygoda stały się synonimem szczęśliwego życia. 

Tymczasem każdy naród potrzebuje zdrowej elity, zdeterminowanej awangardy. Historię tworzą zorganizowane mniejszości. Dużą uwagę należy poświęcić formacji i kształtowaniu charakterów. Falangiści zobowiązani są do systematycznego sprawdzania się w marszach kondycyjnych, zimowej wspinaczce wysokogórskiej, stawiania czoła coraz większym wyzwaniom, zarówno intelektualnym, jak i fizycznym. Doskonalenie się, wzrastanie w ujęciu personalistycznym, zostanie w przyszłości podniesione do skali ogólnonarodowej w ramach Organizacji Politycznej Narodu. W obliczu walki z obezwładniającą, globalistyczną cywilizacją konsumpcji i pozornego komfortu potrzeba dziś dusz ostrych i twardych jak skała.