„Rewolucja chlebowa” w Sudanie

czwartek, 11 Kwiecień, 2019 - 21:45

Od trzech miesięcy trwają protesty uliczne w Sudanie. Początek dało im podniesienie 19. grudnia 2018 r. cen chleba. Szybko żądania demonstrantów eskalowały do postulatu ustąpienia urzędującego prezydenta, Omara al-Baszira. Organizatorem protestów jest powstałe już po rozpoczęciu niepokojów Sudańskie Stowarzyszenie Pracowników (SPA), spełniające rolę organizacji-czapki dla mniejszych grup politycznych.

W odpowiedzi na eskalację niepokojów przeradzających się powoli w antyrządowe zamieszki, prezydent ogłosił 22. lutego dekret o wprowadzeniu na okres roku stanu wyjątkowego. Na mocy dekretu nielegalne stają się protesty, publiczne zbiegowiska oraz działalność polityczna. Narodowa Służba Wywiadu i Bezpieczeństwa (NISS) zyskała prawo do zatrzymywania osób fizycznych i konfiskowania własności prywatnej w przypadku podejrzenia nielegalnych działań politycznych. Przedmiotem postępowania karnego mogą stać się także antyrządowe wypowiedzi w internecie - w tym na portalach społecznościowych. Powoływane mogą być sądy nadzwyczajne do sądzenia podejrzanych o nielegalne działania; jak dotychczas sądzonych było 800 osób. 

Parlament Sudanu ma głosować nad ewentualnym przedłużeniem stanu wyjątkowego. Równocześnie prezydent O. al-Baszir poczynił pierwsze ustępstwa na rzecz ulicy: 1. marca zrezygnował z funkcji przewodniczącego rządzącej Partii Kongresu Narodowego (NCP), 9. marca zwolnionych z więzień zostało ok. 150 kobiet biorących udział w zajściach ulicznych. 

SPA odpowiedziało na posunięcia władz wezwaniami do eskalowania zajść. Okupacji poddano uniwersytety i szpitale. 5. marca zorganizowany został ogólnokrajowy strajk, w którym udział wzięli lekarze, farmaceuci, prawnicy i dziennikarze.  

Za destabilizacją sytuacji w Sudanie stoją prawdopodobnie USA, zaniepokojone zacieśniającymi się relacjami handlowymi i inwestycyjnymi afrykańskiego państwa z Chinami. 

Ronald Lasecki