Strzelba, która musi wystrzelić

Flickr
Flickr
20.09.2018

Do znudzenia trzeba powtarzać: Polska musi być (znów) silna! A aby silną na powrót się stać – potrzebuje trzech filarów: odbudowy świadomości i tożsamości narodowej, odzyskania kontroli nad własną gospodarką oraz odtworzenia Wojska Polskiego, gotowego obu tych wartości bronić.

Ważną częścią pierwszego z tych elementów jest przywracanie polskiej pamięci i wiedzy o polskich Kresach Wschodnich. Elementem odnowy gospodarczej – jest i będzie odzyskanie polskiej własności na Wschodzie, a armia… Cóż, niczego na razie nie sugeruję, ale Wojsko Polskie też z pewnością (jak już w przeszłości bywało) odegra istotną rolę w tych procesach.

Polskie wojsko – dla polskich celów

Dlatego też, niezależnie od formalnie podawanych motywów, od doraźnych interesów politycznych i geopolitycznych stojących za konkretnymi decyzjami – należy popierać rozbudowę i odbudowę Sił Zbrojnych RP, w tym zwłaszcza tych ich komponentów, które z góry przeznaczone są do funkcjonowania na lokalnym teatrze działań i wypełniania zadań z zakresu obronności Polski, a nie udziału w wojnach kolonialnych USA i NATO. Innymi słowy: zakup australijskich fregat do pływania sobie na tyłach Dalekiego Wschodu - z pewnością nie, odbudowa kolejnej dywizji sił lądowych i zmechanizowanych - jak najbardziej tak!

Żadna władza nie daje chętnie broni do ręki obywatelom, więc kiedy już przełamuje się i pozwala na stworzenie kolejnej jednostki – obowiązkiem świadomych obywateli jest z tej okazji korzystać.Bo motywy uzbrajania mogą być różne – ale przeciw komu broń ta zostanie użyta decydować będą ostatecznie sami Polacy. I ci, którzy w militaryzacji Polski widzą tylko jedną z metod umacniania jej związków z Zachodem, czy wspierania awanturniczej i niepolskiej polityki na Wschodzie – mogą się jeszcze srodze zawieść.

Nieprzypadkowo zresztą decyzję o odtworzeniu czwartej dywizji skrytykowali ci generałowie w stanie spoczynku, którzy szczególnie mocno związani są z ideologicznym przywiązaniem Sił Zbrojnych RP do struktur zachodnich (jak były dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych generała Stanisław Różański), a poparli niezależni eksperci, tacy jak prof. Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej, jeszcze w czasach komunistyczno-sowieckich jako działacz opozycji antykomunistycznej zadeklarowany zwolennik repolonizacji Kresów. 

Już raz 18 Dywizja pobiła Ukraińców

Oczywiście kluczowy będzie skład i rozlokowanie zapowiedzianej 18 Dywizji Zmechanizowanej. Wydaje się, że istotną wskazówką dla przypisanych zadań jest włączenie w jej skład 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, a więc jednostki wyspecjalizowanej dla osłony obecnej granicy polsko-ukraińskiej. Eksperci są też w zasadzie zgodni, że w ramach realizacji tego planu niezbędne jest odtworzenie niepotrzebnie zlikwidowanej 3 Brygady Zmechanizowanej z Lublina (mojego rodzinnego miasta, którego blisko połowa mieszkańców ma korzenie kresowe i które ostatnio poddane jest intensywnej ukraińskiej kolonizacji). Warto też zauważyć, że obecnie w Lublinie mieści się jedynie formalna siedziba operetkowej „brygady litewsko-polsko-ukraińskiej LITPOLUKRBRIG”, czyli poronionej inicjatywy NATO, na papierze łączącej jednostki wojsk tych trzech krajów dla biurkowych manewrów i ku uciesze niektórych polityków. Odbudowa pełnowartościowej jednostki polskiej z prawdziwego zdarzenia to ze strony Warszawy pośrednie, ale wyraźne przyznanie, że LITPOLUKRBRIG to fikcja, a polskich interesów (także na Litwie i na Ukrainie) może bronić tylko polskie wojsko!

Oczywiście pogląd, że to któraś z tych jednostek będzie kiedyś znów wyzwalać Lwów dziś brzmi tylko żartobliwie, nie mniej nawet numer wybrany dla Dywizji nie brzmi przypadkowo. 18 Dywizja WP w okresie przed 1939 r.  wywodziła się z Armii Polskiej we Francji generała Józefa Hallera, czołowego dowódcy polskiego związanego z obozem narodowym Romana Dmowskiego, zakreślającego daleko na Wschód granice Wielkiej Polski. To właśnie żołnierze tej Dywizji brali chwalebny udział w wojnie polsko-ukraińskiej 1918-19 już wówczas gromiąc Haliczan, zaś podczas wojny 1920 to ta część Wojska Polskiego wyzwalała Kamieniec Podolski i Mohylów Podolski, nie dopuszczając przy tym do poddania tych miast marionetkowym władzom petlurowskim i umieszczając na Podolu polskie flagi i znaki narodowe. Czy ktoś sądzi, że odwołanie się do tak pięknej tradycji polskich zwycięstw na ukraińskim nacjonalizmem – to tylko przypadek?

Przy wszystkich moich uzasadnionych zastrzeżeniach wobec obecnych władz Polski – odbudowując dywizję postępują jak ów reżyser wieszający przed przedstawieniem na scenie strzelbę. Ona w czwartym akcie po prostu musi wystrzelić! A do kogo – to nawet dziś wydaje się przecież oczywiste…

Rosyjskojęzyczna wersja tekstu okazała się na stronie https://novorosinform.org/