Grupa Wyszehradzka jako projekt Wielkiej Europy Wschodniej
Które kraje Pana zdaniem należą do regionu Europy Środkowej? Co odróżnia je od Europy Zachodniej i Europy Wschodniej?
Przede wszystkim pojęcie Europy Środkowej (Mitteleuropa) zostało wprowadzone przez Friedricha Naumanna jako część niemieckiej wizji europejskiej przestrzeni geopolitycznej. Niemcy uważają się za biegun mający przyciągać inne państwa, coś w rodzaju szczególnej siły jasno odróżniającej się od Europy Zachodniej. W tym samym czasie Niemcy zrozumiały, że jest wiele różnic między krajami położonymi w Europie Środkowej – między Polską, Rumunią itd. Więc wprowadzili to pojęcie jako oznaczenie wyłącznej niemieckiej strefy wpływów.
Zatem pojęcie „Europa Środkowa” zostało ukute przez Niemców w celu stworzenia wielkiej przestrzeni, która jednak nie została nigdy w pełni politycznie lub geopolitycznie zjednoczona. Ale wtedy uznawano ją za coś, co powinno zostać zjednoczone. Niemiecki filozof Karl Haushofer sformułował teorię „wielkich przestrzeni” (Grossraum), które są pierwszym krokiem do integracji politycznej. Kiedy mówimy w kategoriach wielkich przestrzeni, mamy na myśli potencjalną geograficzną lub geopolityczną jedność (jak doktrynę Monroe’a), strefę wpływów, która powinna krok po kroku zostać zintegrowana w ramach jakiejś struktury politycznej. Europa Środkowa była pojęciem związanym z projektem Wielkich Niemiec i opisywała niemiecką strefę wpływów jako odróżniającą się od Europy Zachodniej – na przykład od Francji, ale też od rosyjskiej strefy wpływów, która mogłaby zostać określona jako „Europa Wschodnia” w węższym sensie. To był historyczny i geopolityczny powód wprowadzenia idei Europy Środkowej.
Spójrzmy na inną koncepcję tego regionu: Europę Wschodnią (Ost Europa). Pojęcie to jest stosowane na określenie państw położonych na wschód od Niemiec i na południe od Austrii, z Niemcami i Austrią określającymi się jako integralna część Europy Zachodniej razem z Francją, Włochami, Hiszpanią, Belgią, Holandią i Wielką Brytanią w przestrzeni romano-germańskiej (korzystając z terminologii Nikołaja Danilewskiego). W tej wizji Europa Wschodnia jest obszarem pomiędzy Zachodem i Rosją (Eurazją). Europa Wschodnia zawsze była ważna dla Rosji, ale też dla Europy Zachodniej i przede wszystkim dla geopolityków anglosaskich, ponieważ uznawali oni Europę Wschodnią jako rodzaj kordonu sanitarnego pomiędzy Niemcami i Rosją. Idea ta została rozwinięta przez Halforda Mackindera.
Nie możemy określić dokładnych granic pomiędzy Europą Wschodnią i Środkową, ponieważ one nakłądają się na siebie. Na przykład Europa Wschodnia może zazębiać się z przestrzenią rosyjską (eurazjatycką) albo z Europą Środkową. W geopolityce użycie tych pojęć zależy od punktu widzenia.
Co sądzi Pan o Grupie Wyszehradzkiej i jej perspektywach?
Uważam, że Grupa Wyszehradzka jest bardzo interesującym i rewolucyjnym pomysłem niektórych krajów wschodnioeuropejskich, szczególnie tych, które dostrzegają rosnący poziom różnic pomiędzy nimi a resztą Europy w stosunku do wartości, standardów społecznych i orientacji na tradycję ich społeczeństw. Jest to swego rodzaju odrębna tożsamość właściwa dla krajów Europy Wschodniej, ale powiązana z tożsamością polską, węgierską, czeską, słowacką itd. Te wschodnioeuropejskiej kraje mają szczególną geopolityczną misję, szczególną historię i szczególną rolę do odegrania w kontekście europejskim.
Grupa Wyszehradzka jest nową próbą ustanowienia suwerenności przestrzeni Europy Wschodniej – nie tylko na podstawach geograficznych, ale jako swego rodzaju szczególnej cywilizacji, czy też sub-cywilizacji wewnątrz cywilizacji europejskiej. Głównym punktem podziału, jaki wytworzył się pomiędzy Grupą Wyszehradzką a pozostałymi krajami Unii Europejskiej, jest krok ku ewentualnej możliwości opuszczenia UE przez państwa Europy Wschodniej.
Brexit oznaczał pożegnanie się z Unią jej najbardziej wysuniętego na zachód segmentu, bieguna anglosaskiego. Anglicy czuli się niekomfortowo z unijną biurokracją, prawami przez nią narzucanymi na tradycyjnie niezależne brytyjskie społeczeństwo i całym euro-idiotyzmem. To samo może się zdarzyć z Grupą Wyszehradzką, zważywszy na rosnące niezadowolenie Unią w jej krajach. Misją Grupy Wyszehradzkiej jest żądać realnej suwerenności, nawoływać do obrony jej cywilizacyjnej tożsamości i podjąć wysiłki aby umożliwić jej właściwą geopolityczną ekspresję.
Co jest główną cechą odróżniającą Grupę Wyszehradzką od Unii Europejskiej?
Myślę, że objawia się ona głównie w formie konserwatyzmu i pewnego stopnia archaizmu. Na przykład w Polsce jest silna katolicka tradycja, Czesi są dumni z bycia Czechami i oczywiście jest także zakorzeniona w historii unikalna tożsamość węgierska, która została naruszona przez ultraliberalne rozmycie wszystkich wartości narodowych. To rozmywanie jest szczególnie promowane przez Sorosa i założone przez niego organizacje pozarządowe. Filozoficzne sprzeczności pomiędzy koncepcjami, jakie stoją za Fundacją Społeczeństwa Otwartego i tymi, na których opiera się społeczeństwo tradycyjne, jest głównym czynnikiem w konflikcie pomiędzy premierem Viktorem Orbánem, popieranym przez większość Węgrów, a Sorosem.
Każdy członek Grupy Wyszehradzkiej próbuje obronić swoją tradycyjną tożsamość. Ale głównonurtowa linia polityczna i fundamentalna ideologia Unii Europejskiej próbują doprowadzić do zaniku tych tożsamości. Ideologia tzw. praw człowieka sama w sobie odmawia uznania jakiejkolwiek formy tożsamości zbiorowej, wliczając w to narodowość i obywatelstwo. Stąd widzimy sprowokowaną i niekontrolowaną migrację, uchodźców, europejską samonienawiść itd. Multikulturalizm niszczy społeczeństwa od środka. Grupa Wyszehradzka odmawia zaakceptowania tego.
Czy jest możliwość powstania niezależnej środkowoeuropejskiej federacji, państwa lub sojuszu?
Uważam, że Grupa Wyszehradzka jest początkiem tworzenia bardzo interesującej struktury. Możemy ją określić jako projekt Wielkiej Europy Wschodniej. Już są pewne pomysły i wyobrażenia, jak powinien on wyglądać. Projekt ten powstał jako bardziej tradycyjna i konserwatywna wizja Europy. Zatem wschodnioeuropejski Grossraum (preferuję używanie pojęcia Europy Wschodniej aniżeli Europy Środkowej z powodów, o których wcześniej wspominałem) może być ważnym ośrodkiem w szerszym kontekście wielobiegunowości. Z jednej strony może reprezentować Europę, ale Europę alternatywną, z wyraźnymi europejskimi cechami, wartościami i kulturą, ale bardziej konserwatywną, być może bliższą wczesnonowożytnej lub nawet przednowożytnej Europie. Może być też postrzegany jako alternatywna wersja rozwoju europejskiej historii – w innym kierunku niż radykalny liberalizm i postmoderna. Wielka Europa Wschodnia mogłaby być wspólnotą opartą na tradycyjnych wartościach, kulturze i episteme okresu przed postmodernistycznym ultraliberalnym rozkładzie: trwałym i solidarnym społeczeństwem zamiast społeczeństwa płynnego (wedle Zygmunta Baumana). Mogłaby to być część Europy, która wybrała odmienny kierunek. Im bardziej obserwujemy słowa i poczynania Viktora Orbána i innych przywóców krajów wyszehradzkich, tym bardziej widzimy tą Wielką Europę Wschodnią objawiającą się jako realna alternatywa. Nie powinna ona być bezwarunkowo prorosyjska – raczej powinna być europejska, ale nie popierająca Europę Zachodnią ani nie atlantycka.
Grupa Wyszehradzka mogłaby być centrum alternatywnej Europy i ostatecznie mogłaby poszerzyć się o Bułgarię, Serbię, resztę Bałkanów a także Austrię. Austria, chcąca zdecydowanie chronić swoją neutralność i tradycyjne wartości oraz ściśle kontrolować imigrację jest oczywistym kandydatem do wyłaniającej się alternatywnej Europy. Grecja, niezadowola z UE, mogłaby także do niej dołączyć, a w przyszłości mogłyby to zrobić może nawet Włochy i Szwajcaria. Grupa Wyszehradzka stałaby się ośrodkiem totalnej reorganizacji przestrzeni europejskiej.
Myślę, że Rosja mogłaby odegrać pozytywną rolę w tym procesie. Taka Europa byłaby Europą neutralną, albo Europą sfinlandyzowaną (jak pamiętamy, podczas Zimnej Wojny Finlandia próbowała jednocześnie być niezależna od Moskwy i Waszyngtonu). Zatem możemy uznać Grupę Wyszehradzką w kontekście projektu Wielkiej Europy Wschodniej i byłby to geopolitycznie neutralny, ideologicznie tradycjonalistyczny i politycznie konserwatywny biegun Europy. Ten proces będzie postępował małymi krokami, ale sądzę, że objawi się w pełni w niezbyt dalekiej przyszłości. Jest wiele czynników, który ten projekt przyspieszą. Unia Europejska będzie bez wątpienia kontynuować swoją politykę imigracji, promocję transpłciowości, transhumanizmu, postmoderny itp. Niemcy będą dalej dążyć do ekonomicznego zdominowania całej Europy. Ale z drugiej strony mamy też rosnącą geopolityczną niezależność Rosji. I to stworzy pilną potrzebę rozwoju nowej alternatywy.
Widzimy, że kraje te są pod silnym naciskiem Brukseli. Dobrym przykładem jest ostatnie zwycięstwo wyborcze Orbána – po wyborach wszystkie media zachodnie mówią o jego „dyktaturze” i „braku demokracji”. Jak te kraje mogą się bronić i walczyć z tym?
Przede wszystkim jest czymś logicznym, że eurokraci naciskają na Grupę Wyszehradzką. Sądzę, że będą próbowali narzucić swoje zasady i porządek poprzez kolorowe rewolucje i wojny sieciowe, korzystając z organizacji pozarządowych rozrzuconych wszędzie przez Sorosa i inne globalistyczne struktury. Zatem będą – i już są – bardzo silne naciski: polityczne, gospodarcze, dyplomatyczne itd. Jest to zupełnie naturalne.
Myślę jednak, że są dla tych krajów możliwości poszukiwania wsparcia. Rosja jest także zainteresowana wzmocnieniem Grupy Wyszehradzkiej – nie dlatego, że Rosja chce odzyskać swoją tradycyjną strefę wpływów (w każdym razie nie jest w stanie tego zrobić), ale dlatego, że interesuje nas ona jako coś, co mogłoby być niezależne od Brukseli i co może osłabić globalistyczne struktury w Europie. Rosja będzie wspierać neutralność i wzrost niezależności Europy Wschodniej. Uważam, że większość konserwatywnych i populistycznych w Europie i Ameryce mogłaby poprzeć tę inicjatywę. Tak samo w przypadku różnych ruchów socjalistycznych i antykapitalistycznych.
Jakie relacje może mieć ten region z USA, Rosją i Chinami?
Wydaje mi się, że Rosja jest teraz naturalnym sojusznikiem Grupy Wyszehradzkiej. Częściowo z powodu Orbána. W Polsce jest silna rusofobia, ale jest to kwestia pamięci historycznej, a w grę wchodzi ponadto obecny interes narodowy i racjonalne kalkulacje. Sądzę, że dla współczesnej Polski Rosja raczej reprezentuje nową okazję aniżeli starego wroga. Dawniej Rosja sprowadziła na Polskę zgubę i Polacy mają wiele powodów, by jej nienawidzić. Ale dziś, jeśli wzniesiemy się ponad to, chłodne, racjonalne kalkulacje pokazują, że dzisiaj posiadanie dobrych relacji z Rosją może być istotną kwestią dla konserwatywnej i tradycyjnej Polski. Rosja może być kluczowym partnerem.
Myślę, że Chiny także mogłyby odgrywać pozytywną rolę. Chiny są daleko, są bardzo unikalne i promują swoje własne interesy. W kontekście tworzenia świata wielobiegunowego, Chiny mają wszelkie zasoby, by wesprzeć projekt Wielkiej Europy Wschodniej.
Gdyby Trump pozostał prawdziwym Trumpem a nie symulakrą, Ameryka także mogłaby odegrać pozytywną rolę, ale dziś, z racji tego, że nie jest to Ameryka Trumpa, lecz agresywne, neokolonialne i interwencjonistyczne państwo. Wydaje się, że neokoni i grupy fanatycznych oficerów armii przejęły kontrolę nad Trumpem i próbują wywołać globalną wojnę. Zatem w obecnej sytuacji Stany Zjednoczone nie mogą być sojusznikiem Europy Wschodniej. W dzisiejszych realiach polityka amerykańska jest mieszanką prawicowego globalizmu i destrukcyjnych lewicowych i skrajnie lewackich ideologii (śmiercionośny sojusz wielkiego biznesu i marksizmu kulturowego).
W każdym wypadku uważam, że Europa Wschodnia powinna szukać sojuszników gdzie może. W obecnej sytuacji wspierałyby ją głównie Rosja i Chiny.
Jakie jest Pana zdanie odnośnie Inicjatywy Trójmorza?
Myślę, że to konsekwencja dawnych tendencji w Europie Wschodniej, kiedy była ona wykorzystywana przez globalistów w celu zniszczenia rosyjskiej i sowieckiej strefy wpływów w Europie. Wyłoniła się z założenia, że to Rosja jest głównym wrogiem. Jest to swego rodzaju pozostałość po mentalności zimnowojennej. W sferze politycznej zrealizowało się ono jako integracja z NATO i UE. Rezultatem jest sprzeczność pomiędzy kontynuowaniem różnych projektów nacelowanych na zniszczenie wpływów rosyjskich a ideologią Grupy Wyszehradzkiej. Uważam, że nadszedł czas, aby zdać sobie sprawę ze wspólnych interesów z Rosją – umożliwić Rosji zorganizowanie dostaw energii do Europy Zachodniej z udziałem Europy Wschodniej. Ale Europa Wschodnia powinna zabezpieczyć swoje korzyści z tego i nie sabotować tych inicjatyw. Przywrócenie statusu kordonu sanitarnego stoi w sprzeczności ze wzrostem suwerenności. Dziś jednak istnienie Grupy Wyszehradzkiej pokazuje, że zaczyna się kurs na zupełnie nowy kierunek. Integracja Europy Wschodniej jako przestrzeni pomiędzy trzema morzami powinna być determinowana przez wybór cywilizacyjny i obronę jej tradycyjnych wartości.