Ataki na Amerykanów intensyfikują się

16.04.2018

Według niepotwierdzonych na chwile obecną informacji 30 marca b.r. doszło do ataku na kolumnę wojsk specjalnych USA, operujących na północy Syrii. Jeden z amerykańskich pojazdów został porażony za pomocą improwizowanego ładunku wybuchowego (IED) na trasie Tal-Abad-Chasake, 30 km na północ od Al-Szaddadi. Śmierć miało ponieść sześciu żołnierzy a ośmiu zostać rannymi. Sprawcy tego domniemanego uderzenia pozostają nieznani – potencjalnie mogli być nimi zarówno miejscowi islamiści, jak i lojaliści wobec władz w Damaszku.

Amerykanin oraz Brytyjczyk

Co nader istotne nie jest to pierwsze doniesienie o bezpośrednim ataku na siły zachodnie w Syrii. Wcześniej doszło doszło bowiem do innych incydentów. 29. Marca (czwartek) w wyniku eksplozji przydrożnej bomby zginęło bowiem dwóch żołnierzy (Amerykanin oraz Brytyjczyk). Informacja ta została już potwierdzona przez rządy USA i Wielkiej Brytanii. Według zachodnich mediów odpowiedzialność mają tu ponosić zwolennicy Państwa Islamskiego, choć Kurdowie łączą to ze sprawą protureckich bojowników. Natomiast na przełomie marca i kwietnia doszło do ostrzelania z moździerzy amerykańskiej bazy w mieście Rakka, zdobytym przez Kurdów (tzw. Syryjskie Siły Demokratyczne) na islamistach. O stratach zadanych w jego wyniku nic nie wiadomo. Uderzenia dokonało ugrupowanie o nazwie Narodowa Obrona Syrii, złożone z miejscowych Arabów, deklarujących wierność wobec rządu prezydenta Assada.

Wszystkie powyższe

Wszystkie powyższe informacje świadczą o narastaniu wrogości wobec samozwańczych władz kurdyjskich i wspierających je wojsk zachodnich, wśród mieszkańców Rożawy i Manbidżu. Efektem tych nastrojów stały się pierwsze straty w ludziach, oficjalnie poniesione przez zachodnie wojska na syryjskiej ziemi.